Magdalena Witkiewicz to jedna z moich ulubionych autorek. Jej książki cenię za lekkość z jaką można je czytać, a przede wszystkim za tematykę jaką porusza. Silnie oddziałują na emocje, a każda w wyjątkowy sposób na czytelnika. Słowa zawarte w jej opowieściach przenikają duszę, wywołując niekiedy dreszcze. Ale po skończonej lekturze przybywa oczyszczenie i ukojenie. Jedną z książek, które ostatnio miałam okazję przeczytać, to Czereśnie zawsze muszą być dwie . Poznajemy w niej Zosię Krasnopolską - młodą kobietę, której umiera jedyna, prawdziwa przyjaciółka – starsza pani Stefania. Otrzymuje od niej w spadku zrujnowaną willę w Rudzie Pabianickiej, na jednym z łódzkich osiedli. Główna bohaterka postanawia postawić wszystko na jedną kartę i przenieść się do domu, który otrzymała. W nowym miejscu poczuła się w końcu jak u siebie, otrzymując nowy początek, postanawia go dobrze wykorzystać. W Rudzie poznaje Szymona, z którym odkrywa tajemnice domu po pani Stefanii. Dzięki niemu równ