Hymn o małym życiu

Wybór mojej pierwszej recenzji na bloga był dość przypadkowy. Myślałem o innym tytule (pojawi się on jako moja druga recenzja), ale gdy tylko dowiedziałem się, że SQN (wydawca książek Jakuba Małeckiego) wydaje edycję specjalną tej książki (z autografem, w twardej oprawie), to nie zawahałem się ani chwili, i od razu ją zamówiłem, mimo iż nie jestem kolekcjonerem autografów. Oto krótka historia wyboru tej książki.

„Nikt nie idzie” to moje drugie, po „Rdzy”, spotkanie z prozą Jakuba Małeckiego. I o ile „Rdza” była dla mnie sporym rozczarowaniem, to najnowsza książka autora była całkiem miłym wypełniaczem czasu. Bo na wstępie muszę zaznaczyć, że „Nikt nie idzie” mnie nie zachwyciło i nie nie fascynuje mnie aż tak, jak większość czytelników, twórczość tego autora, ale było to ciekawe doświadczenie, o którym teraz napiszę kilka słów.

Wypadałoby zacząć od krótkiego zarysowania fabuły, ale w tym wypadku nie jest to takie proste. Bo o czym tak naprawdę jest „Nikt nie idzie”? Czytając tę książkę miałem wrażenie obcowania z dziennikiem czy pamiętnikiem, ale nie jednej osoby, postaci, ale wielu bohaterów. Bo narracja prowadzona jest z perspektywy niemalże wszystkich znaczących bohaterów utworu. Wnoszą oni swój punkt widzenia na wydarzenia, opowiadają o swoich emocjach, o swoich bolączkach, strachach i niepewnościach. Akcja również jest rozmyta. Częste przeskoki pomiędzy akcją w czasie rzeczywistym i retrospekcjami, które, wydaje mi się, są pewną udręką dla głównych bohaterów.
Olga i Igor pochodzą z Kalisza. To tutaj narodziła się ich historia, od początku naznaczona smutkiem i stratą. Starszego brata Igora, Marcina, utalentowanego sportowca, pożarła Japonia. Od tego momentu Kraj Kwitnącej Wiśni już zawsze będzie obecny w jego życiu, czy tego chce, czy nie. Olga, dziewczyna taka jak wszystkie inne, córka pracownika fabryki fortepianów Calisia, którego niechęć, a może strach, do gry na tym instrumencie naznaczył życie całej rodziny.
Marzena to kolekcjonerka fontann. Ma ich już ponad 100. Antek, jej mąż, to pilot statków powietrznych. Pewnego dnia rodzi się im Klemens, dziecko pełne tajemnic. Jego za duża głowa wprowadza zamęt w ich zwykłe, małe życie, a pewien nie do końca udany wywrót przez lewe skrzydło odmienia ich losy na zawsze.
Te kilka słów wprowadzenia, wydaje mi się, że winny wystarczy by zarysować Wam początkową fabułę utworu. Jednakże pamiętajcie - nie mamy tu zagmatwanej fabuły rodem z powieści sensacyjnej, mnogości bohaterów czy akcji pędzącej na łeb na szyję. To subtelna opowieść o miłości, smutku, odpowiedzialności i utracie.

Krótkie rozdziały wprowadzają pewien rytm opowieści. Pozwalają zanużyć się w niej na chwilę, ale za to bardzo dogłębnie. To bardzo delikatna proza - snujemy się po historii dwóch duetów: matki i syna oraz mężczyzny i kobiety.

Tą drogą
Nikt nie idzie
Tego dzisiejszego wieczoru.

Losy bohaterów powieści wydają się tak zawikłane, że już nie sposób wyprostować ich historii.

Życie Igora, jak i całej jego rodziny, naznaczyło zaginięcie brata w Japonii. Od tej pory zaczytuje się w wierszach śmierci japońskich pisarzy, m.in. Basho Matsuo. Olga to osoba, która nigdzie nie potrafi zagrzać miejsca. Podróżuje z miejsca na miejsce, bez żadnych planów, rezerwacji czy celu. Partnerów zmienia jak rękawiczki. W pracy czuje się jak robot, bez zaangażowania czy spełnienia.
Łączy ich wspólna przeszłość – Kalisz.
Zauważyłem, że w żadnej z przeczytanych mi recenzji utworu nie został poruszony ten element historii, a ważny tak dla mnie, rodowitego kaliszanina.
Obecnie w Kaliszu nie ma już fabryki fortepianów. Kiedyś, przez ponad 200 lat, było ich tutaj aż dziewięć. Najbardziej z nich znana, działająca przez ponad 125 lat, była Fabryka Fortepianów i Pianin Arnolda Fibigera. Kaliskie fortepiany były znane w całym muzycznym świecie, a dzieje fabryki Fibigerów już na zawsze złączone są z burzliwą XX-wieczną historią najstarszego miasta w Polsce*. A historia fabryki ważna jest w kontekście rodziny Olgi, zwłaszcza jej ojca, który ciągle obecny jest w życiu dziewczyny.
Na zawikłanej, pełnej smutku, strat i nieporozumień drodze Igora i Olgi pojawia się Klemens-Dzik, chłopak-mężczyzna z plecakiem z balonami. To niezwykłe wydarzenie zmienia ich życia chyba już na zawsze. A nauka latania wprowadza spokój, gdzie miał być już tylko chaos.

„Nikt nie idzie” to powieść obyczajowa, albo raczej to opowieść o tym, że w sumie mało mamy do powiedzenia w kwestii tego, jak potoczy się nasze życie. Nie warto nic planować, bo Los/Bóg/Budda/Allah/Potwór Spaghetti/cokolwiek, w co wierzycie albo nie wierzycie, może mieć dla nas inny plan. Każdy ruch, który wykonali w swoim życiu bohaterowie utworu, wiódł ich do małego lotniska w Chrcynnie.

Nie wszystkim proza Jakuba Małeckiego przypadnie do gustu. Oj nie. To sensualna, przepełniona emocjami, nie do końca tylko tymi pozytywnymi, opowieść o małym życiu, które jest życiem każdego z nas. Historia złożona z puzzli, które odsłaniają się przed nami w miarę czytania utworu. Współczesna powiastka o stracie i poszukiwaniu sensu, gdy wydaje się, że już zupełnie go nie ma.


Tak, jak już napisałem we wstępie, to już druga powieść tego autora, którą przeczytałem, ale wydaje mi się, że wciąż nie jestem przekonany do jego twórczości. Jest ona zapewne czymś innym na polskim rynku wydawniczym, ale czy dostarcza mi tego, czego oczekuję od literatury? Chyba nie. Ten brak akcji w akcji momentami wytrącał mnie z czytania i sprawiał, że zastanawiałem się ciągle, o czym jest ta książka. I nadal nie do końca jestem pewny mojej diagnozy.
Wydaje się, że podobnych uczuć i historii w polskiej literaturze możemy szukać tylko w twórczości Wiesława Myśliwskiego. Ale i tak mocno czekam na kolejną propozycję książkową od Małeckiego, bo po udostępnionym w internecie króciótkim fragmencie czuję, że tym razem będzie to coś wielkiego.


* W. Kościelniak „Leksykon kaliski” Kalisz 2008 str. 51-52.


Tytuł: Nikt nie idzie
Autor: Jakub Małecki
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2018 (wyd. I), 2019 (wyd. II)
Tłumacz: -
Ilość stron: 262
Gatunek: Powieść obyczajowa
Dodatkowe informacje: W ramach SQN Originals w 2019 r. wydawnictwo wydało edycję specjalną książki w twardej oprawie z autografem autora, widokówką i innymi gadżetami.

Popularne posty z tego bloga

Mistrz małej prozy

We dwoje zawsze lepiej

Recenzja książki Andrzeja Maleszki „Magiczne drzewo. Czerwone krzesło”