Ach, co to jest za proza!!!



Zauważyłem jakiś czas temu na jakimś profilu na bookstagramie tę książkę, a jego właścicielka zachwalała ją. Sprawdziłem o co chodzi - zainteresował mnie jej opis, jak i niecodzienny tytuł, przez co byłem bardzo ciekaw, jak autor wykorzystał tę metodę tortury (jaką jest submarino) w swojej książce.
Mimo iż jest dopiero połowa roku, to już teraz wiem, że to będzie jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza pozycja, jaką przeczytałem w 2019 roku.

„Submarino” to opowieść o dwóch braciach. Nick dopiero co wyszedł z więzienia, gdzie trafił za ciężkie pobicie. Zamieszkał w mieszkaniu otrzymanym od państwa w bloku, gdzieś w niebezpiecznej, robotniczej dzielnicy Kopenhagi. Toczy monotonne życie, które kręci się wokół kilku stałych czynności – siłownia, spacery wokół dzielnicy, spotkania seksualne z sąsiadką, byle tylko przez sekundę przestać się nudzić. Wypić kilka piw, wypalić mnóstwo papierosów, oddać się okrutnej prozie życia.
Jego brat samotnie wychowuje syna, gdyż matka chłopca zginęła w wypadku. Zaraz po złotym strzale, który sobie zafundowała. Łapie się kolejnych prac, byle tylko chłopca nie zabrała opieka społeczna. W końcu zaczyna handlować heroiną i nagle stać go na wiele. Z czasem ten biznes doprowadza do tragicznego końca...

Przede wszystkim jeśli mam wskazać jakieś dwa przymiotniki opisujące tę książkę, to byłoby to surowy i smutny. Wszelcy recenzenci uwielbiają nadużywać określenia „surowy" w stosunku do różnych pozycji, ale w tym wypadku idealnie pasuje on do tej duńskiej opowieści.
Już na początku domyślamy się, że nie będzie tu mowy o szczęśliwym zakończeniu. Nie mamy tu do czynienia ze zdaniami wielokrotnie złożonymi, rozbudowanymi metaforami, bogatymi porównaniami. Są krótkie, rzeczowe zdania. Tok opowiadanej historii jest tak klarowny, jak historia Nicka i jego brata (czy to nie jest niesamowite, że przez cały utwór nie poznajemy jego imienia?).

Wszyscy są tu przegrani. Zarówno główni bohaterowie, jak i ich dzieci, rodzina i znajomi. Bardzo mocną stroną tej prozy jest realizm. To opowieść o życiu, które mogło spotkać każdego z nas. I jest to jak kubeł zimnej wody. Jak ostrzeżenie - hej! To może być Twój sąsiad! Twój brat, z którym nie utrzymujesz kontaktu! Ta namacalna historia sprawia, że niemal odczuwamy ból głównych bohaterów. Ból życia, na który cierpią.

Teraz zastanawiam się, czy ich życie mogło wyglądać inaczej... Czy decyzje, które podjęli, obrane ścieżki życia, mogły coś zmienić. A odpowiedź może być tylko jedna... Zwykle nie zgadzam się z teorią, mocno forsowaną w prozie psychologiczno-obyczajowej, zwłaszcza w I. połowie XX wieku przez wielu pisarzy (m. in. Zofię Nałkowską) o determinizmie biologiczno-społecznym, w myśl którego człowiek nie ma wpływu na kształtowanie swojej osobowości, poglądów, zachowań, wyborów życiowych, gdyż determinują go czynniki, na które nie ma wpływu: geny, środowisko i czasy, w których się urodził, rodzina i przodkowie, grupa rówieśnicza, jednak w przypadku „Submarino” sprawdza się ona aż za bardzo. Nick i jego brat są „produktem" przeszłych wydarzeń, dlatego tacy są teraz - patologiczna matka, śmierć małego brata, kiedy sami byli jeszcze młodzi, brak ojca, dom dziecka, bieda, używki itd. Najstraszniejsze, ale też i najsmutniejsze w tej powieści jest to, że nigdy nie mogliby żyć inaczej. My, czytelnicy, podskórnie to odczuwamy. I oni też. Dlatego żal mi tych postaci, bo zostali straceni już na wstępie swojego życia. Nie ma szans, by wyrwali się z tego błędnego koła, gdyż każda próba skończy się dla nich tragicznie.

Jeszcze tytuł. Najpierw może warto wyjaśnić czym jest owe submarino. Na wstępie autor wyjaśnia nam, iż jest to metoda tortur polegająca na przytrzymywaniu głowy człowieka pod wodą, dopóki nie zacznie tonąć. Zdecydowanie jest genialnie dopasowany, bo główni bohaterowie (ale też i postaci drugoplanowe) są nieustannie podtapiani. Przez matkę. Przez znajomych. Przez swoje wybory. Przez narkotyki. Przez alkohol. Przez przeszłość. Przez teraźniejszość. Przez wspomnienia. Przez życie. To bardzo smutna konstatacja, ale w tym wypadku prawdziwa.

Smutne jest też to, że jest to w Polsce powieść prawie nieznana. Autor zresztą też. Poza tą pozycją, możecie jeszcze przeczytać po polsku „Baśń” tego pisarza. Dawno też już nic nowego nie napisał, a to wielka szkoda, bo poznać takie perełki, to jak odnaleźć skarb w morzu tandety. Książka od dawna nie jest w regularnej sprzedaży (cóż, nic dziwnego, bo była wydana w 2011 roku), ale powinniście znaleźć ją na Allegro. Naprawdę warto.

„Submarino” odziera ze wszelkich złudzeń. Jest jak lodowaty wiatr w szary, pochmurny dzień. Przeczytajcie ją koniecznie.



Tytuł: Submarino
Autor: Jonas T. Bengtsson
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2011
Tłumacz: Iwona Zimnicka
Ilość stron: 384
Gatunek: Powieść współczesna
Dodatkowe informacje: -

Popularne posty z tego bloga

Mistrz małej prozy

We dwoje zawsze lepiej

Recenzja książki Andrzeja Maleszki „Magiczne drzewo. Czerwone krzesło”