Kolejna duńska perełka


Powoli wracamy na blogowe tory. Ten czas, gdy nas tu nie było, pozwolił na pewną 
zmianę perspektywy i optyki na bloga. Niemniej mamy nadzieję, że teraz będzie 
tylko lepiej. Ale czas przejść do recenzji.

Po przeczytaniu "Submarino" (o której opinię dodałem już wcześniej na bloga) 
wiedziałem, że muszę koniecznie przeczytać coś jeszcze od Jonasa T. Bengtssona. 
Po jakimś czasie więc sięgnąłem po „Baśń”.
Tak naprawdę nie wiem, co mam napisać. Nie ukształtowała się we mnie jeszcze
 żadna większa refleksja, ale chciałem napisać opinię już teraz, na świeżo po 
lekturze.
Po zamachu na szwedzkiego premiera Olofa Palmego ojciec nakazuje Peterowi na
szybkie spakowanie swoich rzeczy, gdyż muszą jak najszybciej się wynieść i muszą
 przeprowadzić się do Danii. To nie pierwsza i nie ostatnia przeprowadzka. Za to 
jak zwykle nagła i nieoczekiwana. Chłopiec nie zadaje jednak zbędnych pytań, bo wie,
 że tak trzeba. Nie chodzi do normalnej szkoły, nie spotyka się z rówieśnikami, czasem 
czas spędza sam ze sobą. Naukę zapewnie mu ojciec, który jest niezwykle oczytany i 
gotowy do rozmowy na każdy temat. Jego tata jest pewną enigmą. Często zmienia pracę 
i często są to zawody zupełnie od siebie odległe i nie do końca mające wiele wspólnego 
z jego zasobem wiedzy. Czasami nawet pracuje razem z nim. Wie, że wszystko to jest 
częścią większej historii - baśni, w której on sam – królewicz, i jego ojciec – król, 
toczą walkę z tajemniczą białą królową. Spotkanie z nią oznacza dla nich śmiertelne
 niebezpieczeństwo, dlatego ciągle muszą uciekać. 

Co rzuca mi się od razu to to, że książka ta zbudowana jest z migawek, refleksji głównego 
bohatera Petera vel Mehmeta. Z jego perspektywy, najpierw dziecka, później młodzieńca, 
poznajemy tę niezwykłą historię. Dokładniej baśń. Tylko że nie jest to taka baśń, o jakiej 
zwykle myślimy, bo książka Bengtssona nie spełnia większości wyznaczników baśni 
(np. nieokreśloności miejsca i czasu akcji, nieskomplikowanej fabuły, ludowego 
światopoglądu, triumfu dobra nad złem itp.). Ale, uwaga, spełnia kilka, i to dość ważnych.
 Pierwsza jest taka, że momentami nie mamy pewności, czy akcja dzieje się w świecie 
realnym, czy jest oniryczną opowieścią. Rozmycie opowieści wzmacnia wyobcowanie 
narratora i tajemniczość fabuły. Kolejne jest to, że przecież "pojawiają się" jakieś fantastyczne
 postaci - owi biali ludzie, przed którymi przestrzega Petera ojciec. Ciągle czyhają, sieją 
niepewność. Nie można też zapomnieć o motywie wędrówki - najpierw Peter wędruje z ojcem
 w ucieczce przed światem, później sam, naznaczony piętnem nomada, sam ucieka przed 
rzeczywistością wikłając się w przeróżne stosunki.

Historia przedstawiona w powieści pozostawia wiele pytań... a właściwie same pytania. Te 
migawki, urwane wspomnienia, często nie składają się w całość, wiele rzeczy trzeba się 
domyślać. Czytelnik sam poniekąd zaczyna tworzyć w swojej głowie opowieść, starając 
się wyjaśnić co tak naprawdę dzieje się z bohaterami. Ale na pewno jest to historia 
niepokojąca i to do granic możliwości.

W tym quasi-pamiętniku obserwujemy rozpad człowieka uwikłanego w trudną przeszłość ojca,
 która naznacza go na całe życie. Peter, podobnie jak bohaterowie „Submarino”, nie jest w 
stanie uciec od przeznaczenia. Znowu przypomina mi to pojęcie determinizmu 
społeczno-biologicznego. I znów napełnia mnie to smutkiem. Bo czy można uciec przed 
takim złem? Czy można w ogóle uciec przed tym, kim musisz się stać?

Powieść Jonasa T. Bengtssona jest niejednoznaczna, co dodatkowo podnosi jej wartość. Autor 
nie karmi nas nadzieją na przyszłość. Zakończenie jest otwarte, ale wiemy, że Peter już zawsze
 będzie musiał uciekać przed usiłującą go dopaść rzeczywistością. Ale czy nie tak jest lepiej? 
A może łatwiej? Dla niego na pewno. Bo nic już nie może być jak kiedyś...

O ile „Baśń” nie wstrząsnęła mną tak, jak „Submarino”, i też aż tak nie zachwyciła, to 
polecam ją bardzo mocno, bo poznać twórczość tego duńskiego pisarza, to jak odkryć 
skarb w morzu nijakości. Jest coś takiego w tych książkach, co nie pozwala przejść po 
ich lekturze do porządku dziennego. Szukajcie tych powieści, czytajcie i zachwycajcie się! 


Tytuł: Baśń
Autor: Jonas T. Bengtsson
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2013
Tłumacz: Iwona Zimnicka
Ilość stron: 416
Gatunek: powieść współczesna
Dodatkowe informacje: -

Popularne posty z tego bloga

Mistrz małej prozy

We dwoje zawsze lepiej

Recenzja książki Andrzeja Maleszki „Magiczne drzewo. Czerwone krzesło”