Recenzja książki R. Mroza „Turkusowe szale”

 

Myślałam, że Mróz już mnie nie zaskoczy. Jednak to było błędne myślenie. Kiedy zaczęłam czytać (a wręcz wpadłam wciąg czytania wyłącznie książek Mroza) spotkałam się z pozycją, o której nigdy nie słyszałam. Jest to książka, pt. „Turkusowe szale”. Poszperałam w Internecie na temat tej lektury i okazało się, że jest to wznowione wydanie. Zadziwiła mnie również tematyka jaka została poruszona. Mróz i jednostki lotnicze Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii? Czas wojny? Jednak od samego początku.

Wszyscy znają (i oddają cześć) 303 Dywizjon, który dokonywał nad angielskim niebem rzeczy niemożliwych. Ale czy ktoś z Was słyszał o 307 Dywizjonie Myśliwskim Nocnym „Lwowskie Puchacze”? Tak, oni też bronili Anglii przed nalotami samolotów niemieckich. W nocy piloci patrolują niebo, w dzień borykają się z codziennymi problemami, jak aklimatyzacja, brak zaufania dowódców, ale chyba co najważniejsze – samoloty, które są przestarzałe i strach do nich wsiadać. Dodatkowo bariera językowa, której nie chcą przełamać…



Jednak pewnej nocy jeden z pilotów oraz dwójka kompanów bierze sprawy w swoje ręce. Rzucają się w wir walki. Lwowskie Puchacze na chwilę zyskują uznanie. Jednak pech ich nie odstępuje na krok. W wyniku wypadków ginie wielu zdolnych pilotów. Warto zastanowić się czy to pech, czy może ingerencja osób trzecich? Z tymi pytaniami pozostawiam Was, zajrzyjcie do lektury, a wszystko będzie wiadomo.

- Stay in formation, stay in formation! This is a direct order. I repeat, stay...

- Nic nie rozumiem. Po rosyjsku trochę panimaju, po francusku świetnie je parle, po niemiecku coś tam sprechen, ale ten twój język, chłopie, jest dla mnie kompletnie niezrozumiały. Żebyś jeszcze wyraźnie wymawiał, to może. Ale nie, musisz mamrotać.

 

Choć książka historyczna, nie brakuje innych wątków, np. sensacyjnych czy kryminalnych. Czytelnik również uśmiechnie się podczas czytania tej lektury. Ciekawym zabiegiem wykonanym przez Mroza jest charakterystyka danych postaci. Są w pewien sposób tak klarownie przedstawieni, że nie można ich pomylić. Ważnym elementem poruszonym przez autora jest również patriotyzm, chęć walki oraz zestrzelenie jak największej liczby samolotów wroga.

Fabuła od pierwszych stron wciąga powoli, jednak po kilku rozdziałach akcja przyspiesza. Ponownie zwalnia i pozwala złapać oddech czytelnikowi, jednak nie na długo. Finał jak zawsze u Mroza nieprzewidywalny. Dodatkowo ta lekkość pióra, choć widoczne jest cierpienie, nie brakuje również humoru.



„Turkusowe szale” – miałam pewne obawy przy czytaniu tej książki, jednak skutek jest odwrotny. Chętnie sięgnę po inną książkę i poszukam informacji na temat 307 Dywizjonu. Była to ciekawa lekcja historii być może trochę sfałszowana i naciągnięta, ale wskazała mi drogę do zdobycia czegoś nowego.

 

Tytuł: Turkusowe szale

Autor: Remigiusz Mróz

Wydawnictwo: Bellona

Rok wydania: 2017 (wznowienie)

Liczba stron: 528

Popularne posty z tego bloga

Mistrz małej prozy

We dwoje zawsze lepiej

Recenzja książki Andrzeja Maleszki „Magiczne drzewo. Czerwone krzesło”