Recenzja filmu „Dla Ciebie wszystko”
Po wyciskaczu łez, czyli po przeczytaniu książki Sparksa „Dla Ciebie wszystko” pora na recenzję filmu o tym samym tytule. Zaznaczę, że nie będzie to długa recenzja, bo nie wiem co napisać. Pierwszy raz od dłuższego czasu brakuje mi słów.
Angielski melodramat,
który został wyreżyserowany w 2014 r. przez Michaela Hoffmana. W główne role
wcielili się: James Marsden jako Dawson oraz Michelle Monaghan - Amanda Collier.
W filmie ukazani są również nasi bohaterowie w czasach młodzieńczych. W te role
wcielili się: Luke Bracey i Liana Liberato.
Film w dużej mierze
zgadza się z książką, podczas czytania pewne sceny miałam już w swojej
wyobraźni, może przez to, że wcześniej gdzieś widziałam fragmenty.
Film był dla mnie
obojętny. Nie poruszył mnie tak, jak książka, przy której płakałam dość często.
Na filmie w sumie wzruszyłam się tylko raz, na sam koniec. Scena śmierci
głównego bohatera doprowadziła mnie do łez. Jednak zabrakło mi czegoś, takiej
jakby kropki nad i. Uważam, że film stworzony trochę w sztywnych ramach. Takie
typowe romansidło dla babeczek, w którym znajdują się stałe elementy, a pomimo
tego, że ginie główny bohater musi być jakiś happyend. Oglądając inny film
oparty na powieści Sparksa „Ostatnia piosenka”, o wiele bardziej mi się
podobał, może nawet bardziej niż książka.
To co potrafiłam
zaakceptować w książce, czyli przeskok czasowy, teraźniejszość – przeszłość tutaj
było trochę męczące, a wręcz przeszkadzało. Obsada bohaterów drugoplanowych też
ma wiele sobie do życzenia. Wyobrażenia z przeczytanej lektury odbiegły
całkowicie od obsady filmowej. Niby źli, a wcale na takich nie wyglądali.
Są też plusy z tego
filmu, przede wszystkim pozytywna energia. Z najmniejszych przyjemności, rzeczy
bohaterowie potrafią się cieszyć, jest to w tym filmie idealnie podkreślone.
Plusem również jest naturalność aktorki, Liany Liberato, która wcieliła się w
młodą Amandę. Podczas scen z nią, aż człowiek uśmiechał się, był ciekawy co
dalej. Nie mniej gorzej zagrała Michelle Monaghan. Role męskie są takie
sztywne, ale aktorzy bardzo przystojni, co w pewien sposób może rekompensować.
Film dość długi, bo
trwa 2 godziny, jednak nie można odczuć tego podczas oglądania. Pewne elementy
zawarte w filmie skłoniły mnie do tego, że pozostanie w mojej pamięci na
dłużej. Film skierowany przede wszystkim dla kobiet, dodatkowo dla Pań, które
uwielbiają takie sentymentalne historie. Jestem ciekawa innych ekranizacji
powieści Sparksa. Z pewnością niektóre znajdą się na blogu.