Recenzja filmu „Bez mojej zgody”
Życie za życie? Czy tak może być? Ekranizacja oparta na ciekawej i dającej do przemyślenia fabule książki Jodi Picoult. Film Nicka Cassavetesa podobnie jak książka daje nam obraz sytuacji z różnych punktów.
Już od pierwszych chwil
na ekranie mamy przedstawioną Annie (Abigail Breslin), która przedstawia jak
została „stworzona”. Sytuacja dość dziwna, lecz jak wiemy z lektury bohaterka
stała się idealnie przygotowanym zalążkiem do in-vitro. Stało się tak, aby
mogła być stuprocentowym dawcom dla swojej starszej siostry Kate (Sofia
Vassilieva), która chorowała na białaczkę. Annie po pewnym czasie przechodzenia
przez różnego rodzaju zabiegi postanawia się zbuntować. Cóż, dziecko, które nie
ma prawa prawie do niczego w końcu się buntuje. Udała się do prawnika,
postanawia bowiem wytoczyć proces swoim rodzicom. Prawnik Campbell Alexander
(Alec Baldwin) w pierwszej chwili niedowierzał, potraktował to wszystko jako
żart, jednak zgodził się i przyjął propozycję nieletniej. Rodzice dziewczynek
zaskoczeni taką decyzją, nie rozumieją. Chociaż w tym przypadku mam wrażenie,
że tego wszystkiego nie rozumie wszczególności matka, Sara (Cameron Diaz). Nie będę
powtarzać się co było dalej, znajdziecie to w poprzednim poście to raz, po
drugie bez większych spoilerów.
Wówczas 13-letnia
Abigail Breslin, czyli odtwórczyni głównej roli, zagrała bardzo dobrze. Trzeba
podkreślić, że ta rola była bardzo trudna. Ta autentyczność, powaga sprawy to
prawdziwy majstersztyk. Nie widać nawet, że to gra aktorska, tak jakby to jej
właśnie naprawdę dotyczyła ta historia. Na wymienienie zasługuje również Sofia
Vassilieva, która odegrała rolę chorej Kate. Uważam, że również trudno wcielić
się w taką rolę, a tutaj poradził sobie z tym dobrze.
Ciekawym zabiegiem i
wartym uwagi jest sam początek. Kiedy widzimy bezbronną Annie, która opowiada
to wszystko, później dopiero pojawiają się inni. Taka delikatność w tym
przemawia, wyczucie sytuacji. Zwrócenie po części również uwagi widza.
Uważam, że film „Bez
mojej zgody” jest to jeden z najlepszych filmów, które do tej pory widziałam.
Nie zabrakło również łez, chociaż wiedziałam, co mniej więcej może się
wydarzyć, to i tak paczka z chusteczkami była potrzebna. Film podobnie jak
książka składanie do refleksji.
Z całego serca polecam
zarówno książkę, jak i film. Nawet nie wiem, co lepsze. Nie potrafię wybrać…